![]() |
Zamknięci w Kamieniach, z serii El Paradido Mio, 2010, Zdjęcie Danuta Antas |
Samotność
Samotność, długim cieniem
Zachodzącego słońca
Kładzie się na mym życiu.
Oczyma wyobraźni widzę ich postaci,
Całym ciałem czuję ich brak.
Żyją w przydrożnym kamieniu,
Obłoku sunącym po niebie.
Patrząc na miejsca,
Gdzie byliśmy,
Widzę ich twarze,
I czuję rozdzierający ból,
Że już nigdy, Tutaj
Nie będziemy razem.
Zawsze śmierć Bliskiej osoby budzi w nas głęboki smutek, niekiedy rozpacz. Zwłaszcza, gdy przedwczesna. Pojawiają się wtedy w głowie pytania Dlaczego? Co ja zrobiłem? Za co? Tysiące myśli przewalają się po głowie, że mogłem być lepszy do niego, czy też do niej. Że mogłem powiedzieć, że kocham. Pojawiają się wyrzuty sumienia, że tego, czy tamtego nie powinienem był zrobić.
Rozpaczamy po śmierci Bliskich. Wydaje się na to naturalne. Jednak, gdy tak głębiej się zastanowimy, rozpacz ta wynika bardziej ze strachu o siebie samych, że może sobie nie poradzimy, że może nie będzie nikogo, gdy zachorujemy. Przypomina nam się tysiące sytuacji, w których nasza bliska, zmarła osoba, była nam pomocą, ostoją.
Ale czy tak naprawdę to jest miłość?
Czyż miłość nie powinna być bezinteresowna? Czyż miłość nie powinna dawać wolności?
Wiemy, że dla ptaka lepszym jest, gdy wypuścimy go z klatki. A człowiek? Czy żyjąc na ziemi i męcząc się rozpaczliwie, by odnaleźć wewnętrzny spokój, poczucie spełnienia w życiu, poczucie bycia kochanym, czyż dla człowieka śmierć nie jest tym samym, co dla ptaka wypuszczenie z klatki?
Wszystko i wszyscy, co nas otacza, widzialne i niewidzialne, to energia.
Wszystko i wszyscy to mikro cząsteczki energii, drgające z różną częstotliwością. We wszechświecie nic tak naprawdę się nie kończy. Śnieg topniejący zamienia się w wodę, woda w parę. Wodę wchłaniają rośliny, piją ludzie i zwierzęta. Wszyscy wdychamy powietrze.
Lubię myśleć i czuć, że moi Bliscy, którzy odeszli stąd, wszyscy są częścią mojego świata w dalszym ciągu. W wielorakim sensie, i tym duchowym i tym materialnym. W końcu w naszych sercach pozostały wspomnienia wspólnych dni. Myślę, że akceptacja tego, że nikt i nic nie kończy się bez pamiętnie, pozwoli nam spokojnie iść przez życie dalej i być bardziej czujnym na energię bliskich nam osób, która nas otacza.
Nigdy za wspólnego życia ludzie nie potrafią siebie dobrze słuchać,
a czasem tak wiele do siebie mówią, wykrzykują niekiedy. Zrozumienie przychodzi w ciszy.
Nasze życie wspólne z mężem, żoną, matką, ojcem, bratem, siostrą, po prostu z kimś drugim, przypomina nurt rzeki, po którym dryfują liście opadłe z drzew. W trakcie swobodnego ruchu i przemieszczania się w kierunku upływu rzeki, łączą się i plączą, po to by za chwilę znów się rozdzielić i dalej płynąć samemu.
Tak, czy inaczej, w jakiejś formie, wracają do obiegu życia w naturze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny mojej strony i pozostawienie komentarza. Twój komentarz zostanie opublikowany po zatwierdzeniu przez administratora strony.
Pozdrawiam
Danuta Antas